piątek, 15 września 2017

|5|

Obudziłam się wcześniej niż zwykle. Stresowałam się tym całym planem. Chciałam wyglądać dzisiaj ładniej niż zwykle. Wiem kto może mi w tym pomóc.
-Elle obudź się w końcu, wiem, że niedawno wróciłaś, ale no kurwa dalej - szarpałam ją za ramię. W końcu otworzyła te swoje ładne oczka.
-O co ci chodzi? Czy ty widzisz która jest godzina? - mruknęła przecierając ręką oczy.
-Tak, pomóż ubrać mi coś ładnego - momentalnie zerwała się z łóżka i przeszłyśmy do mojego pokoju. Gorączkowo przeszukiwała moją szafę. Westchnęła ciężko i chwilę myślała.
-Pożyczę ci coś swojego, chwila - już po niecałych paru minutach wparowała do pokoju z przygotowanymi rzeczami.
-A i załóż do tego rajstopy - wyszła i puściła mi oczko. Jak dobrze, że ona zna się na ciuchach. Ubrałam przygotowany zestaw i czarne, dosyć grube rajstopy. Spojrzałam na siebie w lustrze i nawet podobał mi się widok. Muszę zacząć jeść. Moje wszystko wygląda jak jedna wielka kość. Joe nie lubi kości, sam tak kiedyś mówił. Ashley na pewno nie była koścista, a miała ładne kobiece kształty. Nie zawracając już większej uwagi na moją sylwetkę zajęłam się włosami. Zostawiłam je rozpuszczone, ale upewniłam się czy nie ma w nich żadnych kołtunów. Makijaż nadal był taki sam jak zawsze. Odsłoniłam zasłony i pozwoliłam pierwszym promieniom, jeszcze tego zimowego słońca, wedrzeć się do mojego pokoju. Niedługą chwilę później ciotka wołała nas na śniadanie. Przygotowała te pyszne naleśniki. Lubiłam jej jedzenie, chociaż rzadko je jadłam. Dziarskim krokiem zeszłam na dół. Zajęłam swoje stałe już miejsce. Kobieta popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. Wiem, że nigdy się tak nie ubieram, ale bez przesady. Zjadłam z cztery naleśniki, czyli dużo. Popiłam wszystko herbatą. Wróciłam do pokoju spakować potrzebne rzeczy do szkoły. Zabrałam telefon i słuchawki i pewnym krokiem zeszłam na dół. Ubrałam kurtkę, szal i czarne superstary, ponieważ nie było śniegu. Mogłam spokojnie spacerem udać się do szkoły. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. To pomaga mi się odprężać. Słuchałam piosenki zespołu The Neighbourhood. Odpłynęłam totalnie i nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do liceum. Wypuściłam głośno powietrze i przeszłam przez drzwi wejściowe. Spotkałam się z paroma spojrzeniami, ale najbardziej irytujące było spojrzenie Joe. Obściskiwał się z Ash przy ścianie korytarza. Mijając ich prychnęłam na tyle głośno, żeby mogli usłyszeć, ale oczywiście żadne z nich nic nie powiedziało. Dostałam się do mojej szafki i zostawiłam w niej niepotrzebne rzeczy.
-Co ty się tak odjebałaś? - nad uchem rozbrzmiał głos Nialla. Odwróciłam się na pięcie, wcześniej zamykając drzwiczki.
-Chcę wyglądać jak dziewczyna, a nie chodzący worek ziemniaków - wywróciłam oczami. Horan mruknął coś do siebie.
-Jakoś przez ostatnie, dużo miesięcy nie przejmowałaś się swoim wyglądem - założył ręce na piersi - Nawet nie wiedziałem, że masz coś takiego jak talia - zaśmiał się.
-Ha ha ha śmieszne - nie miałam ochoty się droczyć.
-W ogóle Jo czy ty coś jesz wyglądasz, jakby zamknęli cię w jakiejś izolatce, bez żarcia - jego twarz pokryła troskliwość.
-Jem, tak, dużo - jąkałam się ale blondyn tylko mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła suko - odsunęłam się lekko od Nialla.
-No ja też nie wiem - oboje się uśmiechnęliśmy. Chwilę później chłopak poszedł do Renee. Stałam przy szafce gapiąc się w telefon. Niedługo potem ktoś stał nad moim ramieniem, nawet nie ktoś, a Styles.
-Wyglądasz inaczej i jesteś naprawdę chuda - wow miło tak zacząć konwersację.
-Dzięki Sty... Harry - chłopak podszedł bliżej i złożył krótki pocałunek na moim policzku. Moje ręce powędrowały na jego klatkę piersiową, próbując go odepchnąć.
-Nie rób scen Josie - szepnął w moje ucho. Opuściłam ręce, aby swobodnie zwisały wokół ciała.
-Razem z Joe mamy treningi w środy.
-Wow jakbym nie wiedziała - skarcił mnie wzrokiem, a ja zajęłam się swoimi paznokciami.
-Daj mi skończyć i patrz na mnie jak do ciebie mówię - cicho warknął, ale zachował uśmiech udając, że rozmawiamy o przyjemnych rzeczach. - masz na niego przyjść, Ashley na pewno też będzie.
-I mam oglądać jak latacie za tą zjebaną piłką, nigdy - prychnęłam i odwróciłam wzrok. Styles chwycił mój podbródek w swoją dużą dłoń. Była chłodna.
-Proszę cię, Josie przyjdź i nie dyskutuj - skinęłam głową i wyswobodziłam się z ręki Stylesa. Jednak chłopak miał inny plan i chwycił moje biodra. Czułam mocniej zaciskające się palce na kościach.
-Harry to boli - wysyczałam z rosnącym uśmiechem na ustach. Trzeba być dobrą aktorką.
-Zjedz coś, wyglądasz okropnie - on również się uśmiechnął ukazując urocze dołeczki w policzkach. Pokusa była silniejsza ode mnie i ukłułam go palcem w twarz, śmiejąc się przy tym cicho. Styles pokręcił głową, ale uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-Dorośle Hudson - lekko cmoknął mój policzek, a za nim pojawił się Niall.
-OJEZUALEGOŁĄBECZKI - darł się na cały korytarz, a ja zakryłam jego usta dłonią, żeby zamknąć tą jego wygadaną mordę.
-Idiota - mruknęłam pod nosem, ukrywając mały uśmiech. Moją pierwszą lekcją była matematyka. Nie tylko moją, bo też Nialla, Harrego i Joe. Naprawdę bardzo niechętnie na nią poszłam. Usiadłam na swoim miejscu, obok którego powinien się zjawić Horan. Jednak zamiast tego debila, którego uwielbiam, stanął obok idiota, którego nie trawię. Wpatrywał się we mnie z tym swoim denerwującym uśmieszkiem. Miałam ochotę go udusić. Chwilę później już siedział obok. Wzrokiem szukałam pewnego blondyna, który za tym wszystkim stoi. Siedział sobie bezkarnie z Liamem. Niall, kolejny którego z miłą chęcią bym zabiła.
-Boże przestań się tak denerwować - powiedział brunet, opierając podbródek na prawej ręce.
-Jesteś irytujący, ktoś już ci to mówił? - spytałam sarkastycznie, fałszywie się uśmiechając. Popatrzył na mnie, jakby oddalonym wzrokiem.
-Powinnaś częściej się uśmiechać, ładnie wtedy wyglądasz - wciąż nie odrywał ode mnie wzroku. Lekko się uśmiechnęłam i odgarnęłam włosy za ucho. Właśnie w tamtym momencie rozpoczęła się lekcja matematyki, na której Styles śledził każdy mój ruch, nawet wiercenie się na krześle. Irytujące. DZWONEK, TAK. Spakowałam swoje rzeczy i wyparowałam z klasy jak poparzona. Przesiedziałam jeszcze 5 tak samo denerwujących lekcji i wróciłam w końcu do domu.
-Jestem - krzyknęłam ściągając buty w korytarzu. Zza ściany wyłoniła się ciotka. Patrzyła na mnie osądzającym wzrokiem. Ręką wskazała salon, a dokładniej znajdującą się w nim kanapę. Zajęłam miejsce i czekałam, aż ona zrobi to samo.
-Josephine... - westchnęła, już mi się to nie podoba - musisz jeść, twoi przyjaciele się o ciebie martwią, Elle, Niall - posłała mi pocieszający uśmiech i chwyciła dłoń.
-Oni tak mówili? - zapytałam, przełykając dużą gulę w gardle - Rozmawiałaś z nimi o mnie?
-Tak, byli tutaj parę tygodni temu, może trochę więcej i opowiedzieli mi o wszystkim. Sama chciałam to zobaczyć i teraz to widzę. Josie wyglądasz okropnie i jeżeli nie przestaniesz będziesz wyglądać jeszcze gorzej. Nie rób sobie tego. Jesteś piękną, inteligentną dziewczyną i nie wybaczyłabym sobie jeśli coś by ci się stało. Naprawdę Josie, zależy mi na tym żebyś była szczęśliwa. Josephine Hazel Hudson kocham cię jak swoje własne dziecko - pogładziła mój policzek i przytuliła do siebie. Odwzajemniłam uścisk. W moich oczach zbierały się łzy. Nie Jo, ty nie płaczesz pamiętasz?
-Dziękuję, muszę lecieć - pociągnęłam nosem i szybko wyszłam z domu, zakładając uprzednio buty. Weszłam do domu naprzeciwko nawet nie pukając. Schodami w górę pierwsze drzwi po prawej. Blondyn siedział na łóżku robiąc coś na telefonie. Nawet nie patrząc na niego od razu się przytuliłam.
-Niall jestem taka głupia. Czemu nic mi nie mówiłeś wcześniej? - chwyciłam jego koszulkę.
-Rozmawiałaś z ciocią, jak widzę.
-Jezu wy wszyscy macie rację, czemu ja was nigdy nie słucham. Ona mi powiedziała, że mnie kocha.
-To aż takie dziwne? - odstawił mnie na bok, żebyśmy mogli normalnie usiąść.
-Dziwne, że ktoś mnie kocha tak i tym bardziej ona. Na początku jak się tutaj pojawiłam chciała mi wydłubać oczy - zaśmiałam się po nosem.
-Ja też cię kocham, jak siostrzyczkę - teraz uśmiechnęłam się szerzej.
-Ja ciebie też kocham Niall, jak braciszka - znowu go przytuliłam. - A teraz muszę lecieć widzimy się jutro - pomachałam chłopakowi i wróciłam do siebie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
WITAM!!11!
Tak była długa przerwa, ale nie mogłam jakoś skończyć tego rozdziału:(
Ale teraz jest mniej więcej okej i od razu zabieram się za kolejny:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

|8|

*poniedziałek 5;50* Nie mogłam spać. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam portale społecznościowe. Moi dawni znajomi nie utrzymywali już ze m...