sobota, 23 września 2017

|8|

*poniedziałek 5;50*
Nie mogłam spać. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam portale społecznościowe. Moi dawni znajomi nie utrzymywali już ze mną kontaktu od dłuższego czasu, więc nie miałam praktycznie dużo powiadomień. Nie dodawałam dużo swoich zdjęć na instagrama czy coś. Ostatnio coraz częściej. Nie wiem dlaczego zaczęłam przeglądać profile Harrego. Znalazłam mega urocze zdjęcie. Polajkowałam wszystkie jego zdjęcia. Chwilę później przyszła do mnie wiadomość.
Harr: chyba mam stalkerke
Ja: twoje niedoczekanie
Harr: ubierz jakis worek na siebie dzis, wygladasz w nich uroczo
Ja: moze(:
Harr: dlaczego usmiech nienawisci????
Ja: bo cie nie lubie ok
Harr: nawet troszeczke no ksiezniczko nie badz taka
Ja: no przeciez love u harry
Harr: love u 2 bby
Odłożyłam telefon na szafkę obok łóżka i ciężko westchnęłam. W ten sposób zmarnowałam godzinę swojego życia i musiałam wstać, żeby zdążyć do szkoły. Spojrzałam na swoją szafę. Jeszcze pół roku temu świeciła pustkami, a teraz była praktycznie wypełniona po brzegi. Trudno było mi coś z tego wybierać, wszystko mi się mega podobało. Wyszukałam sobie to. Przeczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Pomalowałam się tak jak zwykle. Stwierdziłam, że zobaczę co u Elle. Cicho przeszłam do jej pokoju. Bez pukania, jak zazwyczaj, weszłam, a moim oczom ukazał się śpiący Ryan i ubierająca się blondynka. Przyłożyła palec do i ust i pokazała mi, że mam być cicho. Jej rodzice niezbyt popierali związek ich córki. Po cichu wyszłam i zeszłam na dół uprzednio biorąc z mojego pokoju plecak. Wypiłam szklankę wody, bo nie miałam ochoty na nic ciepłego. Zjadłam banana i byłam gotowa do wyjścia. Ubrałam conversy, kurtkę i szal. Sprawdziłam jeszcze czy mam słuchawki i wyszłam. Największym zdziwieniem było to, że Harry czekał na mnie. Przeglądał swój telefon. Powoli przeniósł wzrok na mnie i lekko się uśmiechnął.
-Co ty tutaj robisz? - spytałam wymachując rękoma.
-Dlaczego ty zawsze marudzisz? Boże Josie wyluzuj trochę - potrząsnął mną trzymając za ramiona. Kąciki moich ust uniosły się lekko w górę. Harry patrzył mi prosto w oczy, a chwilę później jego usta napierały na moje.
-Harry... Nie teraz - praktycznie wymruczałam w jego wargi. Odsunął się na kilka kroków i oblizał usta.
-Możemy iść - powiedział i po prostu poszedł przed siebie. Co właśnie się stało? Dorównałam mu kroku i tak dotarliśmy do szkoły. Po drodze zdążyliśmy się podroczyć. Na wejściu szkoły przywitał nas Liam wraz z Lily. Harry przywitał się z chłopakiem przyjacielskim przytulasem, podobnie jak ja z Lily.
-Podwójna randeczka dzisiaj? - Liam poruszał zabawnie brwiami i śmiał się pod nosem.
-Nie jesteśmy razem - wyjaśniłam szybko lekko się jąkając. Harry spojrzał na mnie wzrokiem "bitch wtf".
-Jeszcze - dodał dosłownie sekundę później i mrugnął do mnie, na co tylko przewróciłam swoimi oczami. Wywołało to niezbyt subtelny śmiech u zakochanych.
-Jak to w ogóle się stało, że wy się zadajecie ze sobą? - Liam rzucił obejmując w tym samym momencie swoją dziewczynę ramieniem. Lily przytrzymała ją swoją i zaczęła lekko gładzić, patrzyła na niego jak na jakieś dzieło sztuki. Hashtag relationship goals.
-Harry się do mnie doczepił, bo jest idiotą, ale poza tym jakoś idzie go znieść - skrzyżowałam rękę na klatce piersiowej i lekko uniosłam kąciki ust.
-Tak naprawdę to Josie szaleje za mną i ma dzikie fantazje z moim udziałem - głupkowato się śmiał, a ja dosyć mocno uderzyłam go z łokcia w bok. Lily z Liamem przysłuchiwali się naszej głupocie i zaczęli się śmiać. Też bym się zaczęła śmiać. Chwilę później pożegnaliśmy się i weszliśmy razem z Harrym do budynku szkoły. Praktycznie szedł ciągnąc mnie za sobą, trzymając za nadgarstek.
-Harry, debilu, puść mnie i powiedz gdzie idziemy - marudziłam idąc za nim, wiem, że doprowadzało go to do szału. Przemierzaliśmy duży korytarz, aż nie dotarliśmy do mniej zaludnionego miejsca.
-Styles co ty... - nie było dane mi skończyć, pocałował mnie.
-Jesteś... taka... urocza - mówił składając pocałunki wzdłuż mojej szyi.
-Harry jesteśmy w szkole - odepchnęłam go, desperacko rozglądając się po szkolnym korytarzu.
-Przyjdź dzisiaj do mnie Jo - od kiedy on mówi na mnie Jo? Zazwyczaj Niall tak na mnie mówi i tylko on. Westchnęłam ciężko, kiedy wreszcie odsunął się ode mnie.
-Okej - odparłam i wyszukałam w tłumie zgromadzonych blond czuprynę mojego przyjaciela. Bez jakiegokolwiek słowa odeszłam od Stylesa.
-Joł Jo - przybiłam piątkę Niallerowi po czym lekko go przytuliłam.
-On cały czas mnie całuje i to bez żadnej zapowiedzi ani nic i wiesz co jest najgorsze Niall, że chyba zaczyna mi się to podobać iiii dzisiaj do niego idę - wyżaliłam się blondaskowi, na co on się zaśmiał. Dzięki za wsparcie Horan.
-No to się wjebałaś maleńka - zmierzwił moje włosy, a jego głos aż przesiąkał rozbawieniem.
-Zawsze wiesz jak mi pomóc Horan, dzięki - wykrzywiłam usta w fałszywym uśmieszku. Niall znowu zaśmiał mi się w twarz i sobie poszedł. Otworzyłam, aż usta ze zdziwienia, byłam trochę zła, ale kiedy zobaczyłam go z Rey od razu mi przeszło. Jednak oni są relationship goals. Zrezygnowana, poszłam na lekcje.
*15;00*
Skończyłam zajęcia i tak jak zwykle poszłam do domu. Jednak w wyjściu ktoś złapał mnie za ramię. Gwałtownie się odwróciłam i oczywiście stał tam nie kto inny jak Harry Styles.
-Och to ty - westchnęłam, a on się uśmiechnął.
-Wiem, że pewnie liczyłaś na Kita Haringtona - uśmiechnęłam się mimowolnie. Jezu jakby Kit tutaj był i trzymał mnie za ramię chyba bym zeszła na zawał.
-Logiczne, czy ty widziałeś jego mięśnie - udawałam, że mi gorąco na samą myśl o nich. Styles znowu się zaśmiał, a ja w tłumie wychodzących ludzi dostrzegłam Joe. Coś we mnie chciało znowu z nim rozmawiać. Wpatrywałam się w niego przez chwilę, dopóki Harry nie chwycił mnie za rękę.
-Josie, halo ja jestem tutaj - przesunął mój podbródek w swoją stronę.
-Mówiłeś coś? - rozkojarzona spojrzałam w jego tęczówki.
-Tak, że przebierz się zanim do mnie przyjdziesz, bo mam ciepło w domu - zaśmiał się cicho, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Jego oczy powędrowały na wysokość moich ust, ale na szczęście się na nich nie znalazły. Ruszyłam przed siebie zostawiając zmieszanego Harrego za sobą. Od czasu naszego pocałunku, który swoją drogą mi się podobał, trzymam go trochę na dystans.
-Josie możemy pogadać? - za moimi plecami rozbrzmiał cichy, dosyć szorstki głos i już wiedziałam do kogo on należy.
-Joe co ty chcesz, jeżeli znowu mnie pocałować to sorki nie ma takiej opcji - odwróciłam się w stronę bruneta.
-Ja chciałem przeprosić za to co ci zrobiłem i powiedzieć, że chcę spróbować jeszcze raz - nie wiedziałam co powiedzieć, nie wiem czy teraz tego chcę.
-Joe, ja... - zająknęłam się i nadal nie miałam pojęcia co mu na to odpowiedzieć. Jego spojrzenie jakby przeszywało mnie od środka. -Nie mogę, przepraszam.
-Rozumiem... To ja przepraszam, już pójdę - powiedział zrezygnowany, a ja stałam i patrzyłam na jego plecy jak odchodzi. MIAŁAM OKAZJĘ, KTÓRĄ ZMARNOWAŁAM. Coś musiało mnie skłonić do tego, że mu odmówiłam. Pytanie tylko co, lub kto.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znowu długo pisałam.

poniedziałek, 18 września 2017

|7|

Siedziałam na podłodze, a on na łóżku.
-Nie możesz - wycedził w końcu.
-Nie potrzebuje tego zakładu - co ja mówię. - albo jednak nie nie wycofuję się, tylko Harry boję się innej rzeczy.
-Jakiej? - spytał lekko się chwiejąc od nadmiaru alkoholu.
-Że zakocham się w kimś innym - odparłam zgodnie z prawdą.
-Pocałuj mnie - powiedział. Zaczęłam się głośno śmiać.
-Nie, jesteś pijany - odparłam.
-Ty też i co - fakt. Nie, nie zrobimy tego po pijaku nie nie.
-Jak chcesz mnie pocałować zrobimy to jutro i tak niedługo będziemy musieli to robić. Wiesz zapytasz mnie teatralnie w szkole o chodzenie. - odparłam klaszcząc w dłonie. Ściągnęłam workowaty sweter który teraz tylko mi wadził. Zostałam w samej bluzce, którą miałam pod spodem no i spodniach.
-Muszę się zbierać - powiedział jakby speszony. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i przygryzł wargę. Odprowadziłam go do drzwi.
-Dzięki za miło spędzony czas i do zobaczenia jutro, poczekać za tobą pójdziemy razem? - wszystko powiedział na jednym wdechu.
-Nie ma sprawy, możemy - uśmiechnęłam się lekko. Chwilę później Harry już zniknął, a ja nie pamiętałam reszty tego wieczoru.
--------------------------------------
Obudziłam się rano z okropnym bólem głowy. Nie pamiętam połowy wieczoru. Ospale wstałam i jak zwykle podeszłam do szafy. Jednak moją uwagę przyciągnęło okno. W domu po drugiej stronie, na parapecie siedział Harry. Dawno tego nie robił, zresztą ja też nie. Szybko wróciłam do szafy. Nie wiem dlaczego, ale chcę wyglądać dzisiaj inaczej niż zwykle. Wybrałam to po konsultacji z moją stylistką, czyli Elle. Powiedziała mi, że będę w tym super wyglądać. Na nogi założyłam rajstopy. Jako buty założyłam swoje superstary. Założyłam kutrkę i szal. Nie miałam ochoty robić sobie makijażu, więc odpuściłam, a włosy jedynie przeczesałam. Nie miałam ochoty na śniadanie w domu, więc zabrałam kanapki ze stołu i wrzuciłam gdzieś do plecaka. Kiedy wyszłam z domu Harry już tam czekał.
-Hej - przywitał się. Kiwnęłam głową.
-Boli mnie głowa i nie pamiętam połowy rzeczy - oznajmiłam wkładając ręce do kieszeni.
-Nic ciekawego cię nie ominęło, oprócz tego, że chciałaś się wycofać z zakładu - zaśmiał się krótko.
-Ale ostatecznie tego nie zrobiłam? - dopytywałam. Chłopak tylko pokręcił głową. Odetchnęłam z ulgą nie wiem co mi wtedy przyszło do głowy. Rozmawialiśmy całą drogę do szkoły, dogryzając sobie nawzajem. Od razu na wejściu zobaczyłam Nialla, który chyba był zszokowany moją osobą towarzyszącą. Przytuliłam mocno blondyna.
-Fajnie się bawisz - krzyknął nad moim uchem.
-Jezu debilu nie krzycz, głowa mi zaraz odpadnie - rozmasowałam skronie. Niall tylko się zaśmiał.
-Z kim się wczoraj najebałaś? - spytał zabawnie poruszając brwiami. Skinęłam lekko głową na chłopaka za mną. Niall prawie się opluł od śmiechu.
-To nie śmieszne - udałam obrażoną. Kiedy ten nadal nie mógł przestać, kopnęłam go i wyminęłam, wywracając oczami. Próbując dostać się do mojej szafki, ktoś złapał mnie mocno za ramię.
-Niall, to nie... Ah to ty - odwróciłam się i zobaczyłam Joe. Patrzył prosto w moje oczy. Nie zważając na niego uwagi. Dotarłam do swojej szafki. Chwilę później silna ręka zamknęła mi ją przed nosem.
-Co ty robisz? - spytałam wyraźnie zirytowana. Nie miałam wyboru i obróciłam się twarzą do niego.
-Coś co powinienem zrobić już dawno - pocałował mnie. Odpychałam go z całej siły. To było przegięcie. Co on sobie wyobraża?! Kiedy udało mi się od niego jakoś odsunąć, uderzyłam go w twarz z całej siły.
-Jesteś nienormalny - powiedziałam głośniej niż zwykle, starając się nie robić z tego jeszcze większej sceny. Obok mnie pojawił się Niall, a za nim Harry. Wytrzeszczyłam lekko oczy na tego drugiego.
-Stary lepiej stąd idź, zachowujesz się jak jebany dzieciak - Niall poklepał go po ramieniu i odszedł gdzieś z nim. Harry został przy mnie.
-Nie chciałam tego - nie patrzył na mnie. -Harry, spójrz na mnie - czemu rozmawiamy jak para? Jego oczy jakby automatycznie znalazły moje. Były ładne, zielone, rzadko spotykane. Powoli i niepewnie położyłam dłoń na jego policzku. Chłopak był wyraźnie zdziwiony moją reakcją.
-Przestań, przecież wiesz, że tego chciałaś - odparł jakby zdenerwowany, a ja szybko wzięłam rękę. Zrobiło się niezręcznie. Uśmiechnęłam się, lub przynajmniej spróbowałam i odeszłam. Zrobiło mi się trochę przykro, bo zaczynałam go lubić, ale cóż chyba znowu wracamy do fazy "Styles", a nie "Harry". Ruszyłam do sali od fizyki i usiadłam na swoim miejscu. Nie miałam ochoty na rozmawianie z kimkolwiek, nawet Niallem. Chciał się przysiąść, ale go spławiłam. Chciałam chociaż chwilę pobyć sama. Styles siedział w rzędzie obok, idealnie na skos mnie. Ugh. Patrzył się. Odwróciłam wzrok w drugą stronę. Za miesiąc 18 lutego. Dzień zniknięcia moich rodziców. Nadal kiedy o tym myślę jest mi niewyobrażalnie smutno. Patrzyłam pustym wzrokiem w tablicę. Nie rozumiałam dlaczego zniknęli. Dlaczego sprawili mi tyle bólu. Mogłam siebie nazwać egoistką, myśląc w taki sposób, ale chciałam mojego szczęścia, a wtedy oni nim byli. Oczy, stawały się mokre więc stwierdziłam, że najwyższy czas przestać myśleć o nich. Lekcja mijała i na szczęście nauczyciel zapomniał o moim istnieniu, bo za chuja nie wiedziałam co jest na tablicy. W końcu zabrzmiał dzwonek i nie śpiesząc się spakowałam swoje rzeczy do plecaka. Również wolnym tempem wyszłam z klasy. Tak jak zwykle zaniosłam niepotrzebne rzeczy do szafki. Niall podchodził do mnie cały dzień próbując rozmawiać, ale nie miałam na to ochoty. Wróciłam do domu po tych paru godzinach.
-Jestem! - jak w zwyczaju krzyknęłam. Było czuć przygotowane spaghetti, ale na takie jedzenie też nie miałam ochoty. Po prostu poszłam na górę. Ściągnęłam tam szal i kurtkę. Rzuciłam się na łóżko. Po chwili mój telefon zawibrował. Niezbyt chętnie wyciągnęłam go z przedniej kieszeni. Miałam najlepszy ekran odblokowywania i tapetę ever. Spojrzałam na wiadomość.
Harr: jestes zla???
Ja: nie skad ten pomysl?
Oczywiście, że tak ile on ma lat?
Harr: wyjdz na parapet
Ja: po co
Harr: po prostu wyjdz, prosze
Nie wiem czemu go posłuchałam. Spojrzałam przez okno i widziałam jak już tam siedzi z telefonem w ręku. Jeszcze chwilę się zawahałam zanim otworzyłam je. Bez problemu usiadłam n parapecie. Było zimno na dworze. Otuliłam się rękoma, jakby to mi miało pomóc.
-Konkretny powód tego, że musiałam się ruszyć? - spytałam, wywracając oczami. Nie musiałam krzyczeć, bo nasze domy były blisko siebie.
-Wyjdziemy na spacer czy cokolwiek, nudzę się - powiedział bawiąc się telefonem w ręce.
-Masz tylu znajomych, zaproś Ashley, w końcu to ją chcesz przelecieć - przejechałam dłonią po włosach. Robiły się już długie i miałam ochotę je ściąć, ale znając mnie na pewno bym tego żałowała. Styles się zaśmiał.
-Wolę wyjść z tobą - przetarł rękoma kolana.
-No nie wiem muszę pomyśleć, nie - uśmiechnęłam się i już chciałam wracać do domu.
-Ouch wracamy do nie lubienia się. Jak nie wyjdziesz to przyjdę do ciebie.
-Nikt ci nie otworzy.
-Zobaczymy - wróciłam do domu. Chciałam pogadać z Elle, ale zapomniałam, że jest u niej Ryan. Zeszłam na dół, po coś do picia. Na szczęście w lodówce zawsze mam zapas energetyków. Otworzyłam puszkę i od razu upiłam łyka. Uwielbiam ten smak. Nikogo nie było na dole, bo ciotka siedziała z wujem na górze. Usiadłam na blacie kuchennym i bawiłam się nogami w powietrzu. Było przyjemnie cicho. Do czasu kiedy nie usłyszałam pukania do drzwi. Swawolnie zeszłam z blatu. NIE NIE NIE. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-Serio? - uniosłam jedną brew i oparłam się o framugę drzwi.
-Mogę wejść? - stał przed wejściem w krótkim rękawku, jeansach i sztybletach.
-Nie? - zamykałam już drzwi, kiedy on je przytrzymał. Pociągnął mnie za drugą rękę i chcąc nie chcąc musiałam wyjść. Dobrze, że miałam założone buty. Było jakieś 2 stopnie Celsjusza.
-Harry nie wiem co ty robisz i po co, ale jest zimno, jakieś jebane dwa stopnie celsjusza i jesteś... - kazałam mu się zatrzymać przez moje marudzenie. Stał i patrzył na mnie, nawet nie dał mi skończyć
-Och, zamknij się - chwycił moją twarz w dłonie i mocno przywarł swoimi ustami do moich. TO CHYBA JAKIEŚ NIEPOROZUMIENIE. Albo byłam głupia albo nie wiem co mną kierowało, ale oddałam pocałunek. Zarzuciłam ręce na kark chłopaka. Najpierw całowaliśmy się delikatnie, bez języka, ale w chwili kiedy Harry poprosił o dostęp pocałunek stał się namiętny. Wplotłam ręce we włosy chłopaka i lekko je ciągnęłam. Jego usta były takie miękkie. Nie wiem czy podobało mi się przez to, że dawno się nie całowałam, czy przez to, że on był w tym naprawdę dobry. Oderwałam się od niego przez co definitywnie się zmieszał. Popatrzyłam na jego usta, napuchnięte i różowe, włosy miał jeszcze bardziej zmierzwione niż zwykle. Policzki miał zarumienione, nie wiem czy od zimna czy od tego co się właśnie wydarzyło. Nie zważając na to, że to Harry podobało mi się, cholernie. Tak, że chciałam więcej. Czuć jego usta na swoich, zatracić się w tym. Po prostu go poczuć. Zapomniałam o tym jak zimno mi było, bo w jednym krótkim momencie naszego pocałunku zrobiło mi się niesamowicie gorąco. Patrzyłam na Harrego i tak bardzo chciałam jego ust. Nie myśląc ani sekundy dłużej wpiłam się w jego usta. Uśmiechał się. Znowu zatraciłam się w jego idealnych ustach. Nie prosząc o dostęp zajęłam się jego językiem. Szybko do mnie dołączył. Jego ręce błądziły po moich plecach. Duże zimne ręce wywoływały u mnie okropne dreszcze, które były niesamowicie przyjemne. Moje dłonie mocno trzymały jego twarz. Znowu oderwałam się od niego. Boże Josie to Harry. Nie obchodziło mnie to w tamtym momencie. Tamta chwila mogła być moją wiecznością.
Harry dlaczego mieszasz mi tak w głowie?
-------------------------------------------------------------------------------------------------
buzi buzi kiss kiss haahahha

piątek, 15 września 2017

|6|

Dzisiaj drugi dzień mojego "związku" ze Stylesem. Ciężko mówić mu po imieniu. Obudziłam się rano, później niż zwykle. Na stoliku obok łóżka stała ciepła herbata i bułka z serem i pomidorem, którą szybko zjadłam. Nie miałam nawet odruchu wymiotnego. Jest dobrze. Wstałam i od razu ruszyłam do łazienki przy okazji zabierając ubrania. Stara Jo wraca, jeśli chodzi o ubrania oczywiście. Nie miałam dzisiaj dużo czasu więc nałożyłam lekki makijaż i przeczesałam lekko włosy, zostawiłam je rozpuszczone. Spojrzałam na godzinę w telefonie. Za 10 minut powinnam być w szkole. Szybko zabrałam plecak i wyszłam z domu jak poparzona. W wejściu minęłam się z Elle, która jest teraz chora i skubana nie musi chodzić do szkoły. Zdążyłam, ale prawie się spóźniłam w korytarzy widziałam już Stylesa, Horana, zakochaną parkę tfu i jeszcze kilka osób z naszej grupy. Od razu przywitałam się z Niallem. O ile można to nazwać przywitaniem, wskoczyłam mu na plecy.
-Japierdole Josie - krzyknął trzymając mnie na swoich plecach.
-Wyrażaj się - zdzieliłam go w głowę i ostatecznie z niego zeszłam. Oboje się zaśmialiśmy. Momentalnie za mną pojawił się Styles. Westchnęłam głośno.
-Hej - uśmiechnął się do mnie. Skinęłam głową w celu pokazania mu tego, że nie będziemy tutaj rozmawiać. Odeszliśmy parę kroków.
-Teraz powinnaś mnie przytulić czy coś - zaśmiał się, a ja skarciłam go wzrokiem.
-Wybiorę opcję czy coś - uśmiechnęłam się fałszywie. Brunet przeskanował mnie wzrokiem.
-Znowu wracamy do ubierania worków - pokręcił głową i chwycił mnie w talii. Chcąc nie chcąc położyłam swoje ręce na jego torsie. Styles lekko mnie przytulił.
-Mam lekcję, narka - powiedziałam i będąc już tyłem do niego pokazałam mu znak pokoju. Lekceważąco, pięknie.
-Mamy razem lekcje - krzyknął zza mnie. Nadal szłam, chociaż w myślach uderzyłam się z dłoni w głowę. Wparowałam do klasy od chemii równo z dzwonkiem. Zajęłam swoje miejsce prawie na tyle klasy. Siedziałam sama, dopóki pewna osoba nie postanowiła się przysiąść.
-Hej - nie miałam ochoty go oglądać, a tym bardziej siedzieć tak blisko niego.
-Zgubiłeś swoją nową dziewczynę? A w sumie nie taką nową - powiedziałam drwiąco.
-Boże Jo nie rób scen - usiadł w końcu. -Chciałem pogadać, masz dzisiaj czas?
-Nie, wychodzę z Harrym, po treningu - uśmiechnęłam się mimowolnie i zajęłam się swoimi notatkami.
-Coś jest między wami? - spytał po chwili.
-Jakby cię to obchodziło - wyminęłam pytanie.
-Obchodzi, ty mnie obchodzisz i dałbym sobie rękę uciąć, że jeszcze kilka dni temu mogłabyś wydrapać mu oczy - nadal mogłabym, ale to nieważne, prychnęłam. Joe próbował chwycić moją dłoń, lecz szybko ją zabrałam. Kilka ławek przede mną, po drugiej stronie siedział Styles z Niallem. Co do chuja? Nasze spojrzenia się spotkały i mogę przysiąc, że brunet puścił mi oczko. Słyszał wszystko. Lekcja przebiegła okropnie, a to, że musiałam siedzieć z Joe wcale nie pomagało. Wychodząc z klasy poczułam dużą, zimną rękę na swoim nadgarstku.
-Zapraszasz mnie na randkę, rozmawiając z Joe? - uśmiechnął się. Jezu ale on się szczerzy cały czas.
-Najwidoczniej - podniosłam palec wskazujący ostrzegawczo - i to nie jest randka.
-Tak, tak oczywiście - posłałam mu karcące spojrzenie, a on uniósł ręce w geście obronnym. Uśmiechnęłam się, nawet nie fałszywie. Może jednak jest chociaż trochę zabawny. Reszta lekcji nie była najgorsza, jakoś przeżyłam. Teraz musiałam iść na ten przeklęty trening. Skierowałam się na dosyć dużą salę gimnastyczną. Chłopacy już tam byli w tłumie zobaczyłam Stylesa i Joe. Popatrzyłam na trybuny. Siedziała już na nich ukochana mojego byłego. Usiadłam jak najdalej od niej, co mój "chłopak" zauważył i lekko się zaśmiał. Podszedł szybko do mnie zanim przyszedł trener.
-Bądź po mnie o 18 - powiedziałam z uśmiechem. Ugh jak ja nienawidzę tego udawania.
-Ok. Teraz dasz mi buziaka na szczęście? - westchnęłam, ale wstałam, położyłam jedną rękę na jego ramieniu i złożyłam krótki pocałunek na jego policzku, ale w ostatniej chwili on odsunął lekko głowę, tak, że moje usta prawie dotknęły jego. Pokręciłam głową.
-Rozumiem, że jesteś bardzo sfrustrowany seksualnie, ale "lubimy" - tak, zrobiłam cudzysłów w powietrzu. - się dwa dni.
Styles się zaśmiał.
-Dzięki za buziaka Josie - przybliżył swoją twarz do mojego ucha. - Jak wszystko pójdzie dobrze to już niedługo będę całował Ash
-Jesteś obrzydliwy - wykrzywiłam twarz w dziwny grymas.
-Jesteś urocza - znowu się uśmiechnął. W końcu przyszedł ich trener za co naprawdę dziękowałam Bogu. Ash nie była zbyt zainteresowana 22 chłopakami biegającymi za piłką, zresztą ja też. Ale ona bardziej to okazywała, nawet nie raczyła spojrzeć na Joe, który sobie nieźle radził. Wyglądał dobrze, nawet okropnie spocony. Tak on na pewno był jednym z najprzystojniejszych chłopaków jakich znałam. Jednak nie patrzyłam na niego długo, moją uwagę przykuła burza loków Stylesa. Tak, niestety on też był przystojny, nawet nie wiem czy nie bardziej niż Joe. Różnili się od siebie, byli totalnie inni. Temperamentem, charakterem i wyglądem, nawet podejściem do świata i do ludzi. Styles był przygodowy, ciekawski i definitywnie zmienny, Joe był tego totalnym przeciwieństwem. Skupiłam całą swoją uwagę na loczku. Był w to dobry. Ugh on nie może mi się podobać. Josie pamiętaj, Joe miał być twoją miłością forever. Nie powiem, że żałuję bycia na tym treningu, bo tak nie jest. Kiedy pod koniec wszyscy ściągnęli swoje koszulki nie wiedziałam gdzie patrzeć. Ashley, w końcu zwróciła uwagę na to co się dzieje. Jezu pustostan. Mój wzrok zatrzymał się na Joe, brakowało mi jego mocnych ramion oplatających mnie kiedy nie mogłam spać. Jednak na dłużej zawiesiłam oko na wytatuowanym torsie i rękach. Styles. Pasowało mu to, cholernie. Dlaczego on nie może być brzydszy? Nawet nie zorientowałam kiedy stał obok mnie.
-Halo Josieeeeeeeeeee - przyłożyłam rękę do jego ust, żeby się w końcu zamknął. Nie spodziewałam się jednak tego, że ją poliże.
-Mówiłam już, że jesteś obrzydliwy? - Uśmiechnął się, a ja wytarłam rękę w spodnie.
-Tak, jakąś godzinę temu i to urocze, że wycierasz moją ślinę w twoje spodnie - wyciągnął rękę, a ja ją chwyciłam przy okazji wywracając oczami. Wyszliśmy z sali i poczekałam za Stylesem, kiedy był w szatni. Ashley patrzyła na mnie jakby miała mnie zabić, więc się uśmiechnęłam. Na szczęście chłopak wyszedł z szatni pierwszy. To chyba pierwszy i jedyny raz kiedy cieszę się na jego widok.
-Idziemy? - spytałam z niewymuszonym uśmiechem. Chłopak przytaknął również się uśmiechając. Położył swoją dłoń na mojej talii. Zapewne jej nie poczuł przez grubą bluzę.
-Podwieźć cię? - spytał kiedy zatrzymał się przy swoim aucie.
-Ta, możesz - odpowiedziałam lekko opierając się o drzwi samochodu.
-To wsiadaj - zrobiłam jak powiedział. Usiadłam się wygodnie, kładąc plecak pomiędzy nogami.
-Co dzisiaj będziemy robić? - spytałam studiując profil jego twarzy. Kąciki jego ust powędrowały ku górze pokazując dołeczki.
-No ty coś wymyśl, w końcu ty zaproponowałaś tą randkę - odparł, wiem jaką czerpie z tego satysfakcję. Zwyrol.
-Przyjdziesz po mnie, pójdziemy do sklepu, kupimy jedzenie i w ogóle, pójdziemy do mnie i coś obejrzymy, co ty na to? - odwróciłam się całym ciałem w jego stronę i wpatrywałam się w jego żuchwę. Przez moment chciałam ją dotknąć, ale szybko odgoniłam tę chęć.
-Idealnie, będę po ciebie o 18, do zobaczenia - powiedział i wysadził mnie pod domem. W wejściu zdjęłam buty, nawet nie zauważając Elle.
-Czy ty wysiadłaś z auta Harrego? - stała oparta o ścianę z rękami założonymi na piersi.
-Yyyy... tak? - odpowiedziałam chcąc jak najszybciej pójść do pokoju.
-OMÓJBOŻE czekaj - szła za mną po schodach, aż do mojego pokoju.
-Elle słuchaj mam godzinę na ogarnięcie się i chcę wyglądać dosyć ładnie więc - powiedziałam, a ona tylko weszła, zamknęła drzwi i rozsiadła się na łóżku. Westchnęłam i otworzyłam szafę. Pokazałam się jej w chyba 5 różnych zestawach, a ona oczywiście wyszukała coś sama.
-Ubierz to, nie krępuj się - nie miałam czasu się z nią kłócić i przebrałam się w przyszykowane przez nią ciuchy. Jak ona to robi, zawsze jak mi pomoże to wyglądam dobrze. Nie powiem, że byłam na nią o to zła.
-Wiesz, jesteś moją najlepszą przyjaciółką, zaraz po Niallu, on jest moją siostrzyczką - zaśmiałam się, to samo zrobiła Elle i mnie przytuliła - Ogarnę się do końca - pomachałam lekko.
Weszłam do łazienki nie poprawiałam makijażu nie muszę być dla niego ładna, wystarczy dla siebie, Włosy związałam w coś co przypominało chociaż w pewnym stopniu koka. Powoli dochodziła 18. Zeszłam na dół i ubrałam swoje czarne old skoole. Na siebie zarzuciłam gruby czarny płaszcz i tego samego koloru szal. Równo o 18 Styles stał pod drzwiami.
-Możemy jechać? - spytał, a ja tylko przytaknęłam. Usiadłam wygodnie na miejscu pasażera.
-Jaki film oglądamy?  - spytał
-Nie wiem, nie myślałam o tym jeszcze, horror, no chyba że wolisz jakieś urocze - dźwięk rzygania - romansidło - parsknęłam.
-Horror brzmi nieźle - odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął. Ma ładny uśmiech. Josie nie pomyślałaś o tym. Chwilę później byliśmy już w sklepie. Chłopak chwycił wózek i wrzucaliśmy do niego wszystko na co mieliśmy ochotę. Znalazła się nawet butelka wódki. Byliśmy pełnoletni więc nie było problemu. Wróciliśmy do mnie. Jak zawsze zdjęłam buty, kurtkę i szal. Styles również zdjął buty i kurtkę.
-Jestem w domu! - krzyknęłam z dołu. Zazwyczaj miałam w zwyczaju informować resztę tak jak teraz. Na górze schodów stała Elle.
-Dob... Hej Harry - Przejechałam dłonią po twarzy.
-Nie lubisz mnie, nie musisz się witać - powiedział i ruszył za mną po schodach. Wymijając Elle posłałam jej zabójcze spojrzenie. Weszliśmy do mojego pokoju.
-Tak, to wygląda jak twój pokój, jeszcze powinien być czarny - zaśmiał się i odstawił dwie ciężkie siatki na podłogę.
-Och, zamknij się - przewróciłam oczami i odwróciłam się, żeby zasłonić okno. Styles leżał na łóżku i patrzył się w sufit.
-Tak czuj się jak w domu, cokolwiek - powiedziałam wyciągając jedzenie z siatek i rzucając nim w chłopaka. Włączyłam laptopa i poszukałam jakiś horror. Położyłam się obok Stylesa w kompletnie ciemnym pokoju, który jedynie oświetlał blask laptopa. Otworzyłam paczkę żelków. Jadłam dosyć dużo. Gdzieś w środku filmu zaczęłam się bać jak cholera. Kurwa, czułam jakby całe moje ciało drżało i moje życie wisi na jednym, krótkim jebanym włosku. Chyba Styles to zauważył. Niezbyt pewnie założył swoją rękę na moje ramię. Mocno zacisnął na nim palce. Nie bolało. Nie wiem dlaczego, ale dziwne przeczucie podpowiadało mi, że to co robię jest złe. W końcu jestem w domu, nikt nas nie widzi nie musimy udawać, ale tego chciałam w tym momencie. Nie myślałam o odzyskaniu Joe. Powoli przybliżałam się do Harrego, aż w końcu położyłam głowę na jego torsie. Chłopak oparł podbródek o moją głowę. To było przyjemne. Nigdy nie robiłam tak z Joe. Nasz związek był bardziej przyjaźnią i mi to odpowiadało, ale brakowało mi takich czułości. Harry był inny. Potrzebował jej, Joe nawet się tego wypierał. Ograniczał się do pocałunków i przytulania, chociaż wolał się pieprzyć. Leżąc na chłopaku strach przeminął, ale zaczęłam kwestionować swoje wybory. Czemu się na to zgodziłam? Co się stanie jak do niego coś poczuje? Nie poczuję. Josie nawet  tym nie myśl, to się nie stanie. Nie skupiałam się w ogóle na filmie. Myślałam. Nawet nie zauważyłam kiedy się skończył.
-Josie, film się skończył - zerwałam się na równe nogi. Zjedliśmy całe jedzenie, nieźle. Ale została jeszcze jedna rzecz. Wyciągnęłam wódkę. Otworzyłam butelkę i bez żadnego popicia wypiłam łyka prosto z butelki. Harry lekko się zaśmiał.
-Daj mi też - powiedział zabierając mi alkohol. Upił dużego łyka. Piliśmy szybko, na zmianę i tak po pół godziny butelka była pusta, a my byliśmy najebani.
-Harry - ledwo wypowiedziałam jego imię śmiejąc się przy tym.
-Pierwszy raz się przy mnie śmiejesz, jezu jakie to urocze - sam się zaśmiał. Wstawałam z podłogi z bardzo dużym trudem. Aż w końcu upadłam, ale nie na twardą podłogę, ale w silne ramiona. Harry trzymał mnie mocno, nawet pod wpływem alkoholu. Uśmiechnęłam się.
-Możesz mnie już postawić bohaterze - zaśmiałam się, klepiąc go po bicepsie pokrytym tatuażami.
-Jak sobie życzysz - stałam już na nogach, chociaż wciąż trzymałam go za ramiona.
-A teraz możemy się trochę poprzytulać, proszę? - czemu ja go o to proszę? Nieważne.
-Tak, oczywiście - rozłożył ręce, a ja mocno przywarłam do niego. Zamknął mnie w swoich objęciach. Było mi przyjemnie.
-Joe nie lubił się przytulać, ewentualnie całować, jedyne co lubił to mnie pieprzyć - bolało mnie to, w jak bardzo przedmiotowy sposób on mnie traktował.
-Przykro mi to słyszeć - zaśmiałam się.
-Nie jest tak, nie lubisz mnie zapomniałeś? Sam taki jesteś, też lubisz pieprzyć laski - odsunął mnie od siebie i spojrzał pytającym wzrokiem.
-Josephine Hazel Hudson lubię cię. Polubiłem w każdym razie.
-Nie chcę tego zakładu, wycofuję się - powiedziałam i znowu usiadłam na podłodze, chwytając swoją głowę w dłonie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
DŁUGI ROZDZIAŁ!!

|5|

Obudziłam się wcześniej niż zwykle. Stresowałam się tym całym planem. Chciałam wyglądać dzisiaj ładniej niż zwykle. Wiem kto może mi w tym pomóc.
-Elle obudź się w końcu, wiem, że niedawno wróciłaś, ale no kurwa dalej - szarpałam ją za ramię. W końcu otworzyła te swoje ładne oczka.
-O co ci chodzi? Czy ty widzisz która jest godzina? - mruknęła przecierając ręką oczy.
-Tak, pomóż ubrać mi coś ładnego - momentalnie zerwała się z łóżka i przeszłyśmy do mojego pokoju. Gorączkowo przeszukiwała moją szafę. Westchnęła ciężko i chwilę myślała.
-Pożyczę ci coś swojego, chwila - już po niecałych paru minutach wparowała do pokoju z przygotowanymi rzeczami.
-A i załóż do tego rajstopy - wyszła i puściła mi oczko. Jak dobrze, że ona zna się na ciuchach. Ubrałam przygotowany zestaw i czarne, dosyć grube rajstopy. Spojrzałam na siebie w lustrze i nawet podobał mi się widok. Muszę zacząć jeść. Moje wszystko wygląda jak jedna wielka kość. Joe nie lubi kości, sam tak kiedyś mówił. Ashley na pewno nie była koścista, a miała ładne kobiece kształty. Nie zawracając już większej uwagi na moją sylwetkę zajęłam się włosami. Zostawiłam je rozpuszczone, ale upewniłam się czy nie ma w nich żadnych kołtunów. Makijaż nadal był taki sam jak zawsze. Odsłoniłam zasłony i pozwoliłam pierwszym promieniom, jeszcze tego zimowego słońca, wedrzeć się do mojego pokoju. Niedługą chwilę później ciotka wołała nas na śniadanie. Przygotowała te pyszne naleśniki. Lubiłam jej jedzenie, chociaż rzadko je jadłam. Dziarskim krokiem zeszłam na dół. Zajęłam swoje stałe już miejsce. Kobieta popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. Wiem, że nigdy się tak nie ubieram, ale bez przesady. Zjadłam z cztery naleśniki, czyli dużo. Popiłam wszystko herbatą. Wróciłam do pokoju spakować potrzebne rzeczy do szkoły. Zabrałam telefon i słuchawki i pewnym krokiem zeszłam na dół. Ubrałam kurtkę, szal i czarne superstary, ponieważ nie było śniegu. Mogłam spokojnie spacerem udać się do szkoły. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. To pomaga mi się odprężać. Słuchałam piosenki zespołu The Neighbourhood. Odpłynęłam totalnie i nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do liceum. Wypuściłam głośno powietrze i przeszłam przez drzwi wejściowe. Spotkałam się z paroma spojrzeniami, ale najbardziej irytujące było spojrzenie Joe. Obściskiwał się z Ash przy ścianie korytarza. Mijając ich prychnęłam na tyle głośno, żeby mogli usłyszeć, ale oczywiście żadne z nich nic nie powiedziało. Dostałam się do mojej szafki i zostawiłam w niej niepotrzebne rzeczy.
-Co ty się tak odjebałaś? - nad uchem rozbrzmiał głos Nialla. Odwróciłam się na pięcie, wcześniej zamykając drzwiczki.
-Chcę wyglądać jak dziewczyna, a nie chodzący worek ziemniaków - wywróciłam oczami. Horan mruknął coś do siebie.
-Jakoś przez ostatnie, dużo miesięcy nie przejmowałaś się swoim wyglądem - założył ręce na piersi - Nawet nie wiedziałem, że masz coś takiego jak talia - zaśmiał się.
-Ha ha ha śmieszne - nie miałam ochoty się droczyć.
-W ogóle Jo czy ty coś jesz wyglądasz, jakby zamknęli cię w jakiejś izolatce, bez żarcia - jego twarz pokryła troskliwość.
-Jem, tak, dużo - jąkałam się ale blondyn tylko mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła suko - odsunęłam się lekko od Nialla.
-No ja też nie wiem - oboje się uśmiechnęliśmy. Chwilę później chłopak poszedł do Renee. Stałam przy szafce gapiąc się w telefon. Niedługo potem ktoś stał nad moim ramieniem, nawet nie ktoś, a Styles.
-Wyglądasz inaczej i jesteś naprawdę chuda - wow miło tak zacząć konwersację.
-Dzięki Sty... Harry - chłopak podszedł bliżej i złożył krótki pocałunek na moim policzku. Moje ręce powędrowały na jego klatkę piersiową, próbując go odepchnąć.
-Nie rób scen Josie - szepnął w moje ucho. Opuściłam ręce, aby swobodnie zwisały wokół ciała.
-Razem z Joe mamy treningi w środy.
-Wow jakbym nie wiedziała - skarcił mnie wzrokiem, a ja zajęłam się swoimi paznokciami.
-Daj mi skończyć i patrz na mnie jak do ciebie mówię - cicho warknął, ale zachował uśmiech udając, że rozmawiamy o przyjemnych rzeczach. - masz na niego przyjść, Ashley na pewno też będzie.
-I mam oglądać jak latacie za tą zjebaną piłką, nigdy - prychnęłam i odwróciłam wzrok. Styles chwycił mój podbródek w swoją dużą dłoń. Była chłodna.
-Proszę cię, Josie przyjdź i nie dyskutuj - skinęłam głową i wyswobodziłam się z ręki Stylesa. Jednak chłopak miał inny plan i chwycił moje biodra. Czułam mocniej zaciskające się palce na kościach.
-Harry to boli - wysyczałam z rosnącym uśmiechem na ustach. Trzeba być dobrą aktorką.
-Zjedz coś, wyglądasz okropnie - on również się uśmiechnął ukazując urocze dołeczki w policzkach. Pokusa była silniejsza ode mnie i ukłułam go palcem w twarz, śmiejąc się przy tym cicho. Styles pokręcił głową, ale uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-Dorośle Hudson - lekko cmoknął mój policzek, a za nim pojawił się Niall.
-OJEZUALEGOŁĄBECZKI - darł się na cały korytarz, a ja zakryłam jego usta dłonią, żeby zamknąć tą jego wygadaną mordę.
-Idiota - mruknęłam pod nosem, ukrywając mały uśmiech. Moją pierwszą lekcją była matematyka. Nie tylko moją, bo też Nialla, Harrego i Joe. Naprawdę bardzo niechętnie na nią poszłam. Usiadłam na swoim miejscu, obok którego powinien się zjawić Horan. Jednak zamiast tego debila, którego uwielbiam, stanął obok idiota, którego nie trawię. Wpatrywał się we mnie z tym swoim denerwującym uśmieszkiem. Miałam ochotę go udusić. Chwilę później już siedział obok. Wzrokiem szukałam pewnego blondyna, który za tym wszystkim stoi. Siedział sobie bezkarnie z Liamem. Niall, kolejny którego z miłą chęcią bym zabiła.
-Boże przestań się tak denerwować - powiedział brunet, opierając podbródek na prawej ręce.
-Jesteś irytujący, ktoś już ci to mówił? - spytałam sarkastycznie, fałszywie się uśmiechając. Popatrzył na mnie, jakby oddalonym wzrokiem.
-Powinnaś częściej się uśmiechać, ładnie wtedy wyglądasz - wciąż nie odrywał ode mnie wzroku. Lekko się uśmiechnęłam i odgarnęłam włosy za ucho. Właśnie w tamtym momencie rozpoczęła się lekcja matematyki, na której Styles śledził każdy mój ruch, nawet wiercenie się na krześle. Irytujące. DZWONEK, TAK. Spakowałam swoje rzeczy i wyparowałam z klasy jak poparzona. Przesiedziałam jeszcze 5 tak samo denerwujących lekcji i wróciłam w końcu do domu.
-Jestem - krzyknęłam ściągając buty w korytarzu. Zza ściany wyłoniła się ciotka. Patrzyła na mnie osądzającym wzrokiem. Ręką wskazała salon, a dokładniej znajdującą się w nim kanapę. Zajęłam miejsce i czekałam, aż ona zrobi to samo.
-Josephine... - westchnęła, już mi się to nie podoba - musisz jeść, twoi przyjaciele się o ciebie martwią, Elle, Niall - posłała mi pocieszający uśmiech i chwyciła dłoń.
-Oni tak mówili? - zapytałam, przełykając dużą gulę w gardle - Rozmawiałaś z nimi o mnie?
-Tak, byli tutaj parę tygodni temu, może trochę więcej i opowiedzieli mi o wszystkim. Sama chciałam to zobaczyć i teraz to widzę. Josie wyglądasz okropnie i jeżeli nie przestaniesz będziesz wyglądać jeszcze gorzej. Nie rób sobie tego. Jesteś piękną, inteligentną dziewczyną i nie wybaczyłabym sobie jeśli coś by ci się stało. Naprawdę Josie, zależy mi na tym żebyś była szczęśliwa. Josephine Hazel Hudson kocham cię jak swoje własne dziecko - pogładziła mój policzek i przytuliła do siebie. Odwzajemniłam uścisk. W moich oczach zbierały się łzy. Nie Jo, ty nie płaczesz pamiętasz?
-Dziękuję, muszę lecieć - pociągnęłam nosem i szybko wyszłam z domu, zakładając uprzednio buty. Weszłam do domu naprzeciwko nawet nie pukając. Schodami w górę pierwsze drzwi po prawej. Blondyn siedział na łóżku robiąc coś na telefonie. Nawet nie patrząc na niego od razu się przytuliłam.
-Niall jestem taka głupia. Czemu nic mi nie mówiłeś wcześniej? - chwyciłam jego koszulkę.
-Rozmawiałaś z ciocią, jak widzę.
-Jezu wy wszyscy macie rację, czemu ja was nigdy nie słucham. Ona mi powiedziała, że mnie kocha.
-To aż takie dziwne? - odstawił mnie na bok, żebyśmy mogli normalnie usiąść.
-Dziwne, że ktoś mnie kocha tak i tym bardziej ona. Na początku jak się tutaj pojawiłam chciała mi wydłubać oczy - zaśmiałam się po nosem.
-Ja też cię kocham, jak siostrzyczkę - teraz uśmiechnęłam się szerzej.
-Ja ciebie też kocham Niall, jak braciszka - znowu go przytuliłam. - A teraz muszę lecieć widzimy się jutro - pomachałam chłopakowi i wróciłam do siebie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
WITAM!!11!
Tak była długa przerwa, ale nie mogłam jakoś skończyć tego rozdziału:(
Ale teraz jest mniej więcej okej i od razu zabieram się za kolejny:)

|8|

*poniedziałek 5;50* Nie mogłam spać. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam portale społecznościowe. Moi dawni znajomi nie utrzymywali już ze m...