poniedziałek, 18 września 2017

|7|

Siedziałam na podłodze, a on na łóżku.
-Nie możesz - wycedził w końcu.
-Nie potrzebuje tego zakładu - co ja mówię. - albo jednak nie nie wycofuję się, tylko Harry boję się innej rzeczy.
-Jakiej? - spytał lekko się chwiejąc od nadmiaru alkoholu.
-Że zakocham się w kimś innym - odparłam zgodnie z prawdą.
-Pocałuj mnie - powiedział. Zaczęłam się głośno śmiać.
-Nie, jesteś pijany - odparłam.
-Ty też i co - fakt. Nie, nie zrobimy tego po pijaku nie nie.
-Jak chcesz mnie pocałować zrobimy to jutro i tak niedługo będziemy musieli to robić. Wiesz zapytasz mnie teatralnie w szkole o chodzenie. - odparłam klaszcząc w dłonie. Ściągnęłam workowaty sweter który teraz tylko mi wadził. Zostałam w samej bluzce, którą miałam pod spodem no i spodniach.
-Muszę się zbierać - powiedział jakby speszony. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i przygryzł wargę. Odprowadziłam go do drzwi.
-Dzięki za miło spędzony czas i do zobaczenia jutro, poczekać za tobą pójdziemy razem? - wszystko powiedział na jednym wdechu.
-Nie ma sprawy, możemy - uśmiechnęłam się lekko. Chwilę później Harry już zniknął, a ja nie pamiętałam reszty tego wieczoru.
--------------------------------------
Obudziłam się rano z okropnym bólem głowy. Nie pamiętam połowy wieczoru. Ospale wstałam i jak zwykle podeszłam do szafy. Jednak moją uwagę przyciągnęło okno. W domu po drugiej stronie, na parapecie siedział Harry. Dawno tego nie robił, zresztą ja też nie. Szybko wróciłam do szafy. Nie wiem dlaczego, ale chcę wyglądać dzisiaj inaczej niż zwykle. Wybrałam to po konsultacji z moją stylistką, czyli Elle. Powiedziała mi, że będę w tym super wyglądać. Na nogi założyłam rajstopy. Jako buty założyłam swoje superstary. Założyłam kutrkę i szal. Nie miałam ochoty robić sobie makijażu, więc odpuściłam, a włosy jedynie przeczesałam. Nie miałam ochoty na śniadanie w domu, więc zabrałam kanapki ze stołu i wrzuciłam gdzieś do plecaka. Kiedy wyszłam z domu Harry już tam czekał.
-Hej - przywitał się. Kiwnęłam głową.
-Boli mnie głowa i nie pamiętam połowy rzeczy - oznajmiłam wkładając ręce do kieszeni.
-Nic ciekawego cię nie ominęło, oprócz tego, że chciałaś się wycofać z zakładu - zaśmiał się krótko.
-Ale ostatecznie tego nie zrobiłam? - dopytywałam. Chłopak tylko pokręcił głową. Odetchnęłam z ulgą nie wiem co mi wtedy przyszło do głowy. Rozmawialiśmy całą drogę do szkoły, dogryzając sobie nawzajem. Od razu na wejściu zobaczyłam Nialla, który chyba był zszokowany moją osobą towarzyszącą. Przytuliłam mocno blondyna.
-Fajnie się bawisz - krzyknął nad moim uchem.
-Jezu debilu nie krzycz, głowa mi zaraz odpadnie - rozmasowałam skronie. Niall tylko się zaśmiał.
-Z kim się wczoraj najebałaś? - spytał zabawnie poruszając brwiami. Skinęłam lekko głową na chłopaka za mną. Niall prawie się opluł od śmiechu.
-To nie śmieszne - udałam obrażoną. Kiedy ten nadal nie mógł przestać, kopnęłam go i wyminęłam, wywracając oczami. Próbując dostać się do mojej szafki, ktoś złapał mnie mocno za ramię.
-Niall, to nie... Ah to ty - odwróciłam się i zobaczyłam Joe. Patrzył prosto w moje oczy. Nie zważając na niego uwagi. Dotarłam do swojej szafki. Chwilę później silna ręka zamknęła mi ją przed nosem.
-Co ty robisz? - spytałam wyraźnie zirytowana. Nie miałam wyboru i obróciłam się twarzą do niego.
-Coś co powinienem zrobić już dawno - pocałował mnie. Odpychałam go z całej siły. To było przegięcie. Co on sobie wyobraża?! Kiedy udało mi się od niego jakoś odsunąć, uderzyłam go w twarz z całej siły.
-Jesteś nienormalny - powiedziałam głośniej niż zwykle, starając się nie robić z tego jeszcze większej sceny. Obok mnie pojawił się Niall, a za nim Harry. Wytrzeszczyłam lekko oczy na tego drugiego.
-Stary lepiej stąd idź, zachowujesz się jak jebany dzieciak - Niall poklepał go po ramieniu i odszedł gdzieś z nim. Harry został przy mnie.
-Nie chciałam tego - nie patrzył na mnie. -Harry, spójrz na mnie - czemu rozmawiamy jak para? Jego oczy jakby automatycznie znalazły moje. Były ładne, zielone, rzadko spotykane. Powoli i niepewnie położyłam dłoń na jego policzku. Chłopak był wyraźnie zdziwiony moją reakcją.
-Przestań, przecież wiesz, że tego chciałaś - odparł jakby zdenerwowany, a ja szybko wzięłam rękę. Zrobiło się niezręcznie. Uśmiechnęłam się, lub przynajmniej spróbowałam i odeszłam. Zrobiło mi się trochę przykro, bo zaczynałam go lubić, ale cóż chyba znowu wracamy do fazy "Styles", a nie "Harry". Ruszyłam do sali od fizyki i usiadłam na swoim miejscu. Nie miałam ochoty na rozmawianie z kimkolwiek, nawet Niallem. Chciał się przysiąść, ale go spławiłam. Chciałam chociaż chwilę pobyć sama. Styles siedział w rzędzie obok, idealnie na skos mnie. Ugh. Patrzył się. Odwróciłam wzrok w drugą stronę. Za miesiąc 18 lutego. Dzień zniknięcia moich rodziców. Nadal kiedy o tym myślę jest mi niewyobrażalnie smutno. Patrzyłam pustym wzrokiem w tablicę. Nie rozumiałam dlaczego zniknęli. Dlaczego sprawili mi tyle bólu. Mogłam siebie nazwać egoistką, myśląc w taki sposób, ale chciałam mojego szczęścia, a wtedy oni nim byli. Oczy, stawały się mokre więc stwierdziłam, że najwyższy czas przestać myśleć o nich. Lekcja mijała i na szczęście nauczyciel zapomniał o moim istnieniu, bo za chuja nie wiedziałam co jest na tablicy. W końcu zabrzmiał dzwonek i nie śpiesząc się spakowałam swoje rzeczy do plecaka. Również wolnym tempem wyszłam z klasy. Tak jak zwykle zaniosłam niepotrzebne rzeczy do szafki. Niall podchodził do mnie cały dzień próbując rozmawiać, ale nie miałam na to ochoty. Wróciłam do domu po tych paru godzinach.
-Jestem! - jak w zwyczaju krzyknęłam. Było czuć przygotowane spaghetti, ale na takie jedzenie też nie miałam ochoty. Po prostu poszłam na górę. Ściągnęłam tam szal i kurtkę. Rzuciłam się na łóżko. Po chwili mój telefon zawibrował. Niezbyt chętnie wyciągnęłam go z przedniej kieszeni. Miałam najlepszy ekran odblokowywania i tapetę ever. Spojrzałam na wiadomość.
Harr: jestes zla???
Ja: nie skad ten pomysl?
Oczywiście, że tak ile on ma lat?
Harr: wyjdz na parapet
Ja: po co
Harr: po prostu wyjdz, prosze
Nie wiem czemu go posłuchałam. Spojrzałam przez okno i widziałam jak już tam siedzi z telefonem w ręku. Jeszcze chwilę się zawahałam zanim otworzyłam je. Bez problemu usiadłam n parapecie. Było zimno na dworze. Otuliłam się rękoma, jakby to mi miało pomóc.
-Konkretny powód tego, że musiałam się ruszyć? - spytałam, wywracając oczami. Nie musiałam krzyczeć, bo nasze domy były blisko siebie.
-Wyjdziemy na spacer czy cokolwiek, nudzę się - powiedział bawiąc się telefonem w ręce.
-Masz tylu znajomych, zaproś Ashley, w końcu to ją chcesz przelecieć - przejechałam dłonią po włosach. Robiły się już długie i miałam ochotę je ściąć, ale znając mnie na pewno bym tego żałowała. Styles się zaśmiał.
-Wolę wyjść z tobą - przetarł rękoma kolana.
-No nie wiem muszę pomyśleć, nie - uśmiechnęłam się i już chciałam wracać do domu.
-Ouch wracamy do nie lubienia się. Jak nie wyjdziesz to przyjdę do ciebie.
-Nikt ci nie otworzy.
-Zobaczymy - wróciłam do domu. Chciałam pogadać z Elle, ale zapomniałam, że jest u niej Ryan. Zeszłam na dół, po coś do picia. Na szczęście w lodówce zawsze mam zapas energetyków. Otworzyłam puszkę i od razu upiłam łyka. Uwielbiam ten smak. Nikogo nie było na dole, bo ciotka siedziała z wujem na górze. Usiadłam na blacie kuchennym i bawiłam się nogami w powietrzu. Było przyjemnie cicho. Do czasu kiedy nie usłyszałam pukania do drzwi. Swawolnie zeszłam z blatu. NIE NIE NIE. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-Serio? - uniosłam jedną brew i oparłam się o framugę drzwi.
-Mogę wejść? - stał przed wejściem w krótkim rękawku, jeansach i sztybletach.
-Nie? - zamykałam już drzwi, kiedy on je przytrzymał. Pociągnął mnie za drugą rękę i chcąc nie chcąc musiałam wyjść. Dobrze, że miałam założone buty. Było jakieś 2 stopnie Celsjusza.
-Harry nie wiem co ty robisz i po co, ale jest zimno, jakieś jebane dwa stopnie celsjusza i jesteś... - kazałam mu się zatrzymać przez moje marudzenie. Stał i patrzył na mnie, nawet nie dał mi skończyć
-Och, zamknij się - chwycił moją twarz w dłonie i mocno przywarł swoimi ustami do moich. TO CHYBA JAKIEŚ NIEPOROZUMIENIE. Albo byłam głupia albo nie wiem co mną kierowało, ale oddałam pocałunek. Zarzuciłam ręce na kark chłopaka. Najpierw całowaliśmy się delikatnie, bez języka, ale w chwili kiedy Harry poprosił o dostęp pocałunek stał się namiętny. Wplotłam ręce we włosy chłopaka i lekko je ciągnęłam. Jego usta były takie miękkie. Nie wiem czy podobało mi się przez to, że dawno się nie całowałam, czy przez to, że on był w tym naprawdę dobry. Oderwałam się od niego przez co definitywnie się zmieszał. Popatrzyłam na jego usta, napuchnięte i różowe, włosy miał jeszcze bardziej zmierzwione niż zwykle. Policzki miał zarumienione, nie wiem czy od zimna czy od tego co się właśnie wydarzyło. Nie zważając na to, że to Harry podobało mi się, cholernie. Tak, że chciałam więcej. Czuć jego usta na swoich, zatracić się w tym. Po prostu go poczuć. Zapomniałam o tym jak zimno mi było, bo w jednym krótkim momencie naszego pocałunku zrobiło mi się niesamowicie gorąco. Patrzyłam na Harrego i tak bardzo chciałam jego ust. Nie myśląc ani sekundy dłużej wpiłam się w jego usta. Uśmiechał się. Znowu zatraciłam się w jego idealnych ustach. Nie prosząc o dostęp zajęłam się jego językiem. Szybko do mnie dołączył. Jego ręce błądziły po moich plecach. Duże zimne ręce wywoływały u mnie okropne dreszcze, które były niesamowicie przyjemne. Moje dłonie mocno trzymały jego twarz. Znowu oderwałam się od niego. Boże Josie to Harry. Nie obchodziło mnie to w tamtym momencie. Tamta chwila mogła być moją wiecznością.
Harry dlaczego mieszasz mi tak w głowie?
-------------------------------------------------------------------------------------------------
buzi buzi kiss kiss haahahha

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

|8|

*poniedziałek 5;50* Nie mogłam spać. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam portale społecznościowe. Moi dawni znajomi nie utrzymywali już ze m...